piątek, 19 lutego 2010

Imbryczek

Oto i jest! SKOŃCZYŁEM! Na fotografiach przedstawiam efekt mojej pracy.Ot znalazłem sobie zajęcie które zajmowało większość czasu moich ostatnich dni. Oczywiście każde działanie ma swoją inspirację i cel, w tym wypadku chodziło o skromny gift jaki chciałem podarować swojej dziewczynie (Karolina, jak się nie podoba to z Nami KONIEC!). Nienawidzę walentynek, a już zwłaszcza tandetnych prezentów które, co roku stają się hitami (biżuteria w serduszka, jakieś majtki stringi z których nawet husteczki by nie uszył i inne chujstwo), dlatego postanowiłem zrobić coś w co można włożyć troszkę serca. Muszę przyznać że nie doceniałem sztuki użytkowej na porcelanie. Myślałem że łatwo pójdzie a tymczasem... Kilkanaście godzin, kilka warstw, każda osobno zastygająca w piecu przez pół godziny, spędzały mi sen z powiek. Ale warto było! Efekt końcowy spodobał mi się na tyle że musiałem to uwiecznić. Wiem, wiem... zbytnio się przechwalam. Może i dzieło sztuki to nie jest, ale robiłem coś takiego pierwszy raz! Utrzymanie farby na wypukłej śliskiej powierzchni nie należy do prostych zadań, a każda pomyłka...:/ w życiu chyba tak nie kląłem pod nosem!
Nie chodzi tu jednak tylko o sztuke, chodzi o gest i przesłanie dla świata: "Imbyczki Rulez", " A co Ty rutyniarzu zrobiłeś dla swojej dziewczyny?", "Kocham Cię Lipton!"...albo coś w ten deseń... :/

PS. Znowu noc mnie o to złapała. Jutro jadę z tym cudem do stolicy, co by wręczyć Imbryk limited Edition In sygnowany by 'Karolina' przyszłej właścicielce. Mam nadzieję że tu nie zajrzy w międzyczasie bo to niespodzianka tak więc... ciiii.... ;)
Kurde... ...fajrant. Spaliłby szluge...

czwartek, 18 lutego 2010

Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!

   --- ---
   O O  ---
  O --- O
   O --- --- O





Zupełnie nieprzypadkowo do moich uszu dotarła nowina na temat nowego albumu formacji Hey!
Wiadomość dotarła już bardzo dawno, bo gdzieś w okolicach grudnia, przepraszam za tak późną recenzję ale chciałem ją zrobić wyjątkowo dobrze, co wiąże się przede wszystkim z dobrym słuchaniem krążka. Potrzebowałem chwilki czasu, potrzebowałem usłyszeć Hey w audycji Trójki Polskiego Radia, wreszcie potrzebowałem i ciszy aby nabrać odpowiedniego dystansu do tego (myślę że przełomowego) tworzywa autorstwa Panów z Hey i samej Pani Kasi. Ale dość tytułem wstępu, przejdźmy do rzeczy.
Sami fani jak i muzyczni dziennikarze byli chyba rzeczywiście zaskoczeni zawartością nowego albumu...

środa, 17 lutego 2010

Mobilnie zablogował!

Jest P¡erdolnięcie!!! 1szy post! Coś pieknego, od dziś będę mógł blogować ze swojego telefonu! To właśnie pierwszy post jaki dokonuję tą drogą.
Pozdrawiam!


Dla radości oka przesyłam Małego Głoda! Chłopak robi kariere z faworkami mamusi.